aaa4
Dołączył: 18 Maj 2017
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 17:17, 18 Maj 2017 Temat postu: |
 |
|
To prawda - przyznalem. - Nie zapominaj jednak, ze ja rowniez zostalem wychowany przez swoje panstwo. A porusza mnie to dzielenie dzieci na te, ktore maja zyc, i na te, ktore maja umrzec. Jasne, szescdziesiat procent otrzymuje dobre wychowanie, ale ja mysle o pozostalych czterdziestu. I tak dlugo, jak ten system pozostaje rownie odhumanizowanym dla przecietnego Cerberejczyka jak osrodki wychowawcze w swiecie cywilizowanym, nigdy nie uswiadomi on sobie tego, co naprawde czyni - nie uswiadomi sobie, ze zabija dzieci dla ich cial.
-A czy ty nie przyjmiesz nowego ciala, kiedy przyjdzie twoja kolej?
Rozesmialem sie z gorycza. - Przyjme, do diabla. Na tym wlasnie polega sedno tego systemu. Nawet jego przeciwnicy nie moga oprzec sie przyjeciu korzysci, jakie przynosi. Niemniej, w naszym przypadku, prawdopodobnie to nie bedzie mialo zadnego znaczenia. Najpewniej strace te swoja glupia glowe w nastepnej akcji, a ciebie rzuca na pozarcie borkom. To, co powiedzialas o mnie, dotyczy nas obojga. Szczesliwa passa nie moze trwac wiecznie.
-Moje mysli biegly zblizonym torem - powiedziala. - Serio... jestesmy bardzo do siebie podobni. Przez ostatnie kilka lat szczescie mi dopisywalo, ale nie moze ono trwac wiecznie. A wiem, ze ktoregos pieknego dnia wyruszysz walczyc z Wagantem Laroo i ze wczesniej czy pozniej cos ci nie wyjdzie. Dlatego wlasnie chcialam tego, co mam teraz. Dlatego tu jestem i uwazam, ze jest to najlepszy okres w mym zyciu. Jestesmy skazani na kleske, oboje, a kazdy dzien moze byc tym ostatnim. Ty tez to czujesz.
Skinalem powoli glowa. - Tak.
-Widzisz wiec, skoro jestesmy profesjonalnymi ryzykantami, dlaczego nie mielibysmy zaryzykowac, zabierajac Sande na poklad.
-Bo byloby to wbrew mojemu instynktowi - przyznalem uczciwie. - Nie potrafie tego wyjasnic.
-Posluchaj. Opowiem ci historyjke. O dziewczynie, przetestowanej genetycznie i wybranej w bardzo mlodym wieku. Jeden z ekspertow-genetykow powiedzial, ze posiada ona wszystkie wlasciwe geny, a nie ma zadnych niewlasciwych. Kiedy wiec byla malutka, zabrano ja z normalnej grupy rowiesnikow i umieszczono w specjalnej szkole, calkowicie izolowanej od reszty spoleczenstwa i zlozonej z podobnych dziewczynek. Nie otrzymala juz wiecej formalnego wyksztalcenia, lecz zamiast niego poddano ja bezustannej propagandzie - jak wspaniala rzecza jest rodzenie dzieci, jakie sa obowiazki wzgledem spoleczenstwa i cywilizacji, jak rodzic dzieci i jak dbac o nie przed i po narodzinach. W wieku trzynastu lat zdolna juz byla je rodzic, ale jeszcze nie rodzila, choc zapoznano ja ze sprawami seksu, przyjemnosci erotycznych i z cala reszta, podczas gdy jej umysl osiagnal taki stan, ze desperacko pragnela zycia w ciaglym macierzynstwie. Umyslowo i fizycznie przyzwyczajono ja do lenistwa i do mysli, ze nalezy do najwazniejszej klasy na Cerberze.
Zamilkla, a wyraz jej twarzy wydal mi sie nieobecny i troche rozmarzony. Nie odezwalem sie. Po chwili podjela przerwany watek.
-W koncu dziewczyna zdala wstepne egzaminy - pielegniarski i polozniczy - osiagnela wiek pietnastu lat i wyslano ja do Domu Akeba. Nastepne miesiace to sama rozkosz; dostawala wszystko, czego zapragnela, poznawala nowych ludzi, jezdzila na wycieczki do miasta, do kurortow i tak dalej. I naturalnie, dopilnowano by zaszla w ciaze. Nie bylo to takie najgorsze, choc odbylo sie w gabinecie lekarskim i pozbawione bylo jakiejkolwiek sentymentalnej oprawy. Czula, jak sie zmienia, i podziwiala te cudowne zmiany, ktore w niej zachodzily. Wreszcie pojawilo sie dziecko; w sposob bolesny za pierwszym razem, ale nie bylo to najwazniejsze. Chlopczyk byl tak sliczny; przytulal sie, ssal piers, plakal.
-A potem, pewnego dnia, jakies dwa miesiace po jego urodzeniu, przyszli i zabrali go ze soba. - Glos jej zalamal sie pod wplywem bolesnej pamieci. - Nawet jej nic nie powiedzieli. Po prostu przyszli i wzieli go ze soba. A jej powiedzieli, ze moze sobie wziac dwa miesiace urlopu i robic w tym czasie, co tylko zechce... a potem wrocic do Domu. Nalezy bowiem rodzic dziecko co roku.
Westchnela, a mnie wydawalo sie, iz dostrzeglem lze w jej oku - pierwsza lze, jaka u niej zobaczylem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|